niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 3



Postanowiłam  się przewietrzyć a reszta bawiła się na całego, wychodząc zauważyłam parę osób które uprawiały seks, brały narkotyki i chłopaków namawiających dziewczyny na „szybki numerek”. Szłam brzegiem morza ,myślałam jak teraz będzie gdy on mnie znalazł i na dodatek ma mój numer w każdej chwili mogę dostać telefon albo wiadomość od niego której nie będę mogła zignorować jeśli chcę żyć. Coraz bardziej oddalałam się od miejsca imprezy ale kontynuowałam spacer mając nadzieje ,że będę potrafiła wrócić.  Nie daleko zobaczyłam 3 chłopaków stojących nad kimś, niewiele myśląc byłam coraz bliżej tych osób. Ostrożnie zaczęłam przyglądać się tym postacią byli ubrani na czarno, jeden z nich miał podobną kurtkę do Justina , nerwowo zaczęłam podchodzić bliżej i modliłam się aby mnie nie zauważyli, byłam już na tyle blisko aby usłyszeć przyśpieszone bicie swojego serca i upewnić się ,że jest o grupa mojego brata ale tylko część ,reszta pewnie musiała zostać w NY. Na plaży był tylko Justin, Tom i jakiś nowy bo pierwszy raz go na oczy widzę a przed nimi klękał jakiś chłopak miał może z 23lata albo trochę więcej.
-Carter z Tobą zawsze są jakieś problemy!  Byłem tu 3 tygodnie temu i ostrzegałem Cię ,że albo dostarczysz nam pieniądze albo pożegnasz się z tym światem. Kasy nie widzę więc została Ci już tylko druga opcja.
-Błagam dajcie mi jeszcze tydzień a dostaniesz te pieniądze.
- Miałem serce i przesuwałem Ci termin spłaty długu kilka razy, ale za każdym razem błagasz o więcej czasu dostałeś go ale to już była Twoja ostatnia szansa, moja cierpliwość do Ciebie  się skończyła.
-Masz jakieś życzenie przed śmiercią? -  Nie? No okay jak chcesz, to zrobimy tak, ja liczę do trzech i strzelę Ci w łeb. – Aa i jeszcze jedno  pozdrów resztę tych ,którzy nie spłacają swoich długów w terminie.
Chłopak położył palec na spuście pistoletu.
- Raz,
-Dwa,
-Trzy, żegnam!
Pod wpływem siły pocisku głowa Taylora Cartera odchyliła się do tyłu , a jego ciało bezwładnie opadło na piasek. Przez chwilę wszyscy trzej patrzyli na ciało a mi się nogi ugięły co spowodowało ,że opadłam na piasek. W pewnej chwili oczy mi się zaszkliły i widziałam jak przez mgłę, po policzku zaczęły spływać mi łzy które szybkim ruchem ręki starłam. Nie mogłam oddychać , nie mogłam odwrócić wzroku od ciała które leżało niedaleko mnie. Spojrzałam w górę i od razu napotkałam wzrok Bieber'a który patrzył na mnie.
Od razu obleciał mnie strach, poczułam suchość w ustach, nie wiedziałam czy mam uciekać czy siedzieć w miejscu ale nie chciałam ryzykować swoim życiem i wolałam zostać tam gdzie byłam. Zauważyłam ,że mówi coś do chłopaków i wolnym krokiem podchodzi do mnie ,nie byłam wstanie się ruszyć, podniósł mnie jedną ręką chwycił mnie za kolana a drugą położył na moich plecach , szybkim ruchem przełożył sobie mnie przez ramię i podążał na parking ,gdzie posadził mnie na siedzenie od strony pasażera zamknął drzwi, po chwili sam zajął miejsce za kierownicą. Jechał skupiony na drodze a ja już nie wytrzymywałam tej krępującej ciszy.
-Gdzie jedziemy? Zabijesz mnie tak jak jego? –mruknęłam
-Siedź cicho. -warknął a mnie aż ciarki przeszły.
-Ej Bieber przepraszam ,że Ci przeszkodziłam ale ja muszę wracać do domu bo jest już późno.
-Skarbie widzę ,że nadal masz poczucie humoru.
-Super-powiedziałam sarkastycznie-Więc powiedz gdzie jedziemy.
-Spokojnie, nie zabije Cię.
- A skąd mam mieć pewność? Przecież chwilę temu zabiłeś człowieka na moich oczach więc to samo możesz zrobić ze mną.- wywróciłam oczami i obróciłam głowę na bok.
- Nie wiedziałem, że tam byłaś!- krzyknął.
- A to zrobiłoby Ci jakąś różnicę? I tak byś go zabił nawet wiedząc,że tam jestem.
Niezręczna cisza, która zapadła między nami, wcale nie pomogła sytuacji, w której się znajdowałam. Złapałam się na skakaniu wzrokiem po wszystkim, co przykuło moją uwagę. Moje oczy napotkały jego profil. Nie będę kłamać, był naprawdę przystojny, wręcz cholernie. Usłyszałam jak sfrustrowany wzdycha, po czym odwrócił głowę w moją stronę.
-Co tak patrzysz? Mam coś na twarzy?
- Nie , nie
Uśmiechnął się, ukazując szereg białych zębów. Oblizując usta, wzięłam kilka głębokich wdechów, próbując przestać się denerwować, gdy kolejny chichot rozbrzmiał w samochodzie. Potrząsając głową, oparłam się o siedzenie. Wiedząc, że minie trochę czasu zanim wrócę do domu, zaczęłam rozmyślać nad swoim życiem. Ale nadal nie wiedziałam gdzie jedziemy co doprowadzało mnie do szału.
-Powiesz mi w końcu gdzie jedziemy?
- Ale się niecierpliwa zrobiłaś-mruknął lekko zachrypniętym głosem co mi się strasznie spodobało. Wyciągnął papierosa , włożył go sobie do ust i zapalił.
-Jedziemy do mnie – wydusił z siebie otwierając okno.
No to się kurwa wpakowałam w kolejne problemy, a było już tak dobrze ale nie. Najwidoczniej Bóg ma inne plany wobec mnie i musi mi jeszcze bardziej dokopać bo już mało w swoim życiu przeżyłam.


sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 2



Stałam i bałam się zrobić jakikolwiek ruch gdy nagle znalazł się przede mną ,kieliszek który miałam w ręce poleciał w dół rozbijając się na małe kawałki. Chwycił mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie tak ,że czułam jak bije mu serce, puścił jedną rękę a za drugą zaczął mnie ciągnąc tak abym szła za nim, wyrywałam się na co się wkurzył i chwycił mnie w pasie z trudem złapałam powietrze, gdy przycisnął swoje biodra do moich, lekko uśmiech zagościł na jego twarzy widząc moją reakcję. Zanim się odsunął przywarł swoimi ustami do moich, zamknęłam bezwładnie oczy i chwyciłam go za kark. Był zaskoczony moją reakcją ale wydawał się być zadowolony, przyłożył swoje czoło do mojego ,jego oczy powędrowały na mój dekolt , moje ręce opuściły jego szyję podążały po jego ciele zatrzymałam je na wysokości jego klatki piersiowej i lekko odepchnęłam go od siebie, odsunął się z grymasem na twarzy. Chwycił mój nadgarstek opuścił je wzdłuż mojego ciała, zabrał moją torebkę i zaczął ją przeszukiwać zdałam sobie sprawę ,że czegoś szukał. Po chwili miał w ręce to czego szukał czyli mój telefon, nie odezwałam się ani słowem, kiedy wystukiwał coś na klawiaturze. Dźwięk wydobywający się z kieszeni chłopaka utwierdził mnie w przekonaniu ,że wysłał sobie sms’a z mojego telefonu. Ugh...teraz ma mój numer. Odeszłam na chwilę od znajomych a już stałam twarzą w twarz z osobą którą nie chciałam już nigdy zobaczyć. Odłożył urządzenie na swoje miejsce i podał mi torebkę. Przycisnął mnie do siebie, co zmusiło mnie do wypuszczenia powietrza, ciche jęki wydobywające się z jego ust zaskoczyły mnie. Zacisnęłam dłonie w pięści na jego koszulce, jego śmiech wypełnił powietrze, kiedy desperacko próbowałam uwolnić się z jego uścisku. Odsunął się na krok uśmiechając się z wyższością gdy zachłysnęłam się powietrzem, gdy znowu postanowił się zbliżyć. Zmierzył mnie od góry do dołu przeszywającym spojrzeniem, jak gdyby nigdy nic odszedł pewnym krokiem. Przez chwilę stałam oniemiała, nie mogąc pojąć tego, co właśnie się wydarzyło. Gdy się ocknęłam zaczęłam szukać znajomych. Jak już  ich zauważyłam śmiali się i gadali między sobą, nie mając pojęcia co stało się chwilę temu. Otworzyłam usta aby coś powiedzieć ale nie mogłam wydusić ani słowa.
-Wszystko w porządku? –zapytała Alison ze zmartwieniem w głosie.
-yy…tak jest ok
-Wow –Alison otworzyła delikatnie usta ze zdziwienia gdy rozglądała się po pomieszczeniu.
Momentalnie pożałowałam swojego ruchu, zesztywniałam tak jak moje spojrzenie ,które zatrzymało się na osobie po drugiej stronie pokoju. Głowy powędrowały za moim wzrokiem byli ciekawi co tak przykuło moją uwagę, a właściwie kto. Justin stał tam i się cały czas na mnie gapił z dziwnym uśmiechem na twarzy. Widziałam ,ze gada z jakimś gościem ale co jakiś czas spoglądał w moją stronę, po 10min zaczął żegnać się z tym chłopakiem i kierował się do wyjścia. Puścił do mnie oko zostawiając mnie zdezorientowaną. Gapiłam się tak do póki całkiem nie znikł mi z oczu. Ponownie odwróciłam się do znajomych. Alison chciała wygłosić komentarz do zaistniałej sytuacji ale zrezygnowała patrząc na moją przerażoną twarz.



Przepraszam za błędy. Rozdział krótki ale następny postaram się dodać dłuższy.
                                                   Czytasz = komentujesz

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 1



Od roku mieszkam sama w LA, rodzice zginęli w wypadku 3 lata temu ,mam już tylko brata z którym nie utrzymuję kontaktu tylko dlatego żeby Justin nie dowiedział się gdzie teraz mieszkam bo pewnie mogłabym się już pożegnać z życiem nawet Chris by mi nie pomógł. Mój brat należy do gangu jest ich „szefem” on tam rządzi niestety .Justin, Joe, Tom, Ryan są podwładnymi Chrisa tańczą jak im mój brat zagra. Jak jeszcze mieszkałam w Nowym Yorku byłam jedną z nich ale w końcu przejrzałam na oczy bo miłość do Justina mnie zaślepiła, jak najszybciej opuściłam miasto i znalazłam się w Mieście Aniołów.
To jest dobre określenie bo znalazłam 2 anioły-mojego chłopaka i przyjaciółkę są przy mnie wtedy kiedy ich potrzebuję ,a nawet wtedy kiedy wolę być sama ale kocham ich są teraz dla mnie wszystkim  co mam.
Moja szalona przyjaciółka ma na imię Alison mieszka niedaleko mnie więc w każdej chwili mogę mieć niezapowiedzianego gościa, Matt to mój chłopak jest o rok straszy od nas i strasznie przystojny chociaż nie tak jak Justin którego nie mogę wybić sobie z głowy. Podobno stara miłość nie rdzewieje tak jest w moim przypadku nadal kocham Justina ale Matta też darze miłością czy to możliwe ,że można kochać dwie osoby jednocześnie? Najwidoczniej tak. Dobra to koniec o Justinie on już jest przeszłością muszę się skupić na moim kochanym chłopaku. Muszę zapomnieć o tamtym życiu i nauczyć się żyć nowym , stare przysporzyło mi za dużo problemów. Teraz żyje tym życiem które wydawało mi się nudne, a w rzeczywistości takie nie jest. Myliłam się i to nie pierwszy raz. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi, w pierwszej chwili się wystraszyłam bo na nikogo nie czekam ale podbiegłam do drzwi aby sprawdzić kto się tak dobija do nich. Otworzyłam drzwi a moja przyjaciółka rzuciła się na mnie ledwo co mogłam oddychać.
-Hej Oli
-No cześć co Cię sprowadza dzisiaj do mnie?-zapytałam krzyżując ręce na piersiach
-Nie słyszałaś ,że Amanda urządza imprezę w domki na plaży?
-yyy no nie ,proszę tylko mi nie mów ,że chcesz tam iść
-No nie wiem Ali nie mam ochoty nigdzie iść ,wiesz że Matt wyjechał i nie będzie miał kto nas pilnować w razie czego.
-Jeju nic nam się nie stanie damy sobie radę same. Zaufaj mi
-Ale ja Ci ufam, no dobra chodźmy.
Wyszłyśmy z domu po drodze wzięłam klucz od samochodu i pojechaliśmy do jakiejś galerii, Alison uparła się ,że musimy kupić sobie sukienki bo podobno wszystkie będą tak ubrane, już się nie chciałam z nią kłócić na środku sklepu bo zrobiłabym z siebie idiotkę. Po 2 godzinach poszukiwań kupiłam śliczną małą czarną na piersi która sięgała do połowy ud , moja przyjaciółka kupiła sobie czerwona sukienkę dopasowaną do bioder a dalej się rozchodziła też mi się spodobała ale na niej lepiej leżała potem poszłyśmy kupić dodatki. Ja kupiłam czerwone szpilki a ona czarne. Po zakupach udałyśmy się do kawiarni na kawę i ciastko. Zapłaciliśmy i szliśmy do samochodu gdy w pewnym momencie mój wzrok zatrzymał się na jakimś chłopaku który wydawał mi się znajomy ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd go mogę znać ,w pewnej chwili nasze oczy się spotkały przez moment przestałam oddychać  szybko odwróciłam głowę i zaczęłam biec do samochodu a Ali za mną. Boże to on ,co on tu robi dlaczego musiałam go spotkać akurat teraz jak już ułożyłam sobie życie na nowo z oka zaczęła mi spływać pojedyncza łza którą od razu starłam.
-Olivia co się stało? Znasz go? Dobrze się czujesz? Lepiej będzie jak zamienimy się miejscami.
Wyszłam z samochodu podałam jej kluczyki od samochodu i zaczęłam iść do drzwi od strony pasażera podniosłam głowę i spojrzałam na drzwi od galerii ,widziałam go jak z niej wychodził i cały czas na mnie patrzył przyspieszyłam kroku i szybko zajęłam miejsce w samochodzie. Alison ruszyła a ja przez całą drogę myślałam jak teraz będzie wyglądało moje życie. Po 20min zaparkowałyśmy pod moim domem pożegnałam się z przyjaciółką i pobiegłam do domu zamykając za sobą drzwi. Miałam 2 godziny aby doprowadzić się do porządku i iść na tą imprezę ,dziękuję Alison ,że mnie namówiła teraz jest to bardzo dobry pomysł napije się i nie będę o nim myśleć. Poszłam do łazienki aby się wykąpać nie wiem jakim cudem zostało mi jeszcze 40min do przyjścia Ali szybko wyszłam z wanny ubrałam uszykowane rzeczy, pomalowałam się wysuszyłam włosy i zbiegłam na dół aby napić się soku jak odkładałam szklankę ktoś zadzwonił do drzwi aż podskoczyłam ze strachu.  Po drugiej stronie stała Alison więc założyłam buty i wsiadłyśmy do zamówionej przez Ali taksówki. Po 15min byliśmy na miejscu muzykę było słychać aż na całej plaży, udaliśmy się do tego domku po drodze poznaliśmy kilka osób postanowiłam iść sobie po coś do picia i resztę zostawiłam w salonie. Starałam się poszukać  wzrokiem grupę moich przyjaciół w zatłoczonym pomieszczeniu. Impreza zdawała się powiększyć, gdy tylko zapadł zmrok. Dom ledwie mieścił liczną grupę nietrzeźwych ludzi. Gdy ich szukałam zauważyłam atrakcyjnego mężczyznę stojącego w drzwiach od salonu. Na jego twarzy zagościł uśmiech który odwzajemniłam, jego brązowe oczy aż błyszczały kiedy podążał nieśmiało w moim kierunku ale w połowie drogi się zatrzymał i patrzył na kogoś kto stał  za mną, zdezorientowana zaczęłam obracać się powoli aby zobaczyć co przykuło uwagę nieznajomego . Dość wysoki chłopak z ciemnymi włosami i brązowymi oczami patrzył na nieznajomego jakby miał go za chwilę zabić. W pierwszej chwili go nie poznałam ale zaczęłam bardziej się mu przyglądać słyszałam jak serce mi bije, puls przyśpieszył, poczułam suchość w ustach .


                                                                 Czytasz = komentujesz
                                                                   przepraszam za błędy

Prolog



Nazywam się Olivia Bennett ,mam 18lat od niedawna mieszkam w Los Angeles. Miałam poukładane życie do czasu gdy poznałam jego-przystojny ,tajemniczy , pociągający lecz dla mnie nieosiągalny.
 Ja? Taka zwyczajna ,grzeczna, poukładana , niczym nie różniąca się od innych dziewczyna miałaby zawrócić mu w głowie? Nie realne. Mimo tego robię wszystko aby się do niego zbliżyć .Do jakiego stopnia jesteś gotowa się zaangażować i się zmienić aby tylko zwrócić jego uwagę?
Słyszałam to od brata prawię cały czas lecz ja wiedziałam ,że jestem gotowa na wszystko.
Każde jego wejrzenie na mnie przybliżał mnie do wyznaczonego przeze mnie celu. Każda chociaż minutowa rozmowa  utwierdzała mnie w tym fakcie.
„Co Ty robisz? Ten chłopak nie jest dla Ciebie, daj sobie z nim spokój, uwierz lub nie ale nic dobrego nie będzie z tej waszej znajomości. Od niego trzeba trzymać się z daleka .Odpuść sobie go! Znajdziesz innego ”. Słyszałam to codziennie i z dnia na dzień coraz bardziej ignorowałam te słowa. I w końcu osiągnęłam cel którego tak bardzo pragnęłam. 
Miałaś kiedyś wrażenie ,że każdy karze Ci wybierać między 2 życiami?
Wyobraź sobie ,że masz do wyboru to łatwe życie ,które dla innym jest idealne a tym trudnym życiem jednym w którym jesteś naprawdę szczęśliwa. To pierwsze jest proste, idealne a przede wszystkim wydaję się być nudne.
 To drugie niełatwe, niebezpieczne przynoszące na każdym kroku same problemy i kłopoty
ale czasami przypomina bajkę czy sen z którego nie chcesz się obudzić. Mimo ,że wszyscy chcą decydować za Ciebie , sama dokonałaś wyboru, który po pewnym czasie wydaje Ci się jednak złym. Udało Ci się uwolnić z tego drugiego życia i zaczynasz żyć tym idealnym życiem w innym mieście jak najdalej od starego żeby Cię nie poszukali, jednak do czasu kiedy niespodziewanie zobaczyłaś go w sklepie Twój idealny świat posypał się na kilka drobnym kawałków. Nie wiesz co robić przecież nie można uciekać całe życie przed swoją przeszłością ,która i tak Cię dogoni…


Przepraszam za błędy jeśli jakieś są…
Czytasz = komentujesz
Jeśli chcecie być informowani o nn to w komentarzu wpisujcie swoje nazwy z twittera J