niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 4

Przegryzłam wargę aby nie powiedzieć coś czego będę później żałować. Westchnęłam i spojrzałam w okno chcąc być już bezpieczna w domu. Dotarliśmy do miejsca , które jak sądzę było jego domem. Zaparkował przed budynkiem a mi szczęka opadła na widok jego mieszkania, śliczny był , nie widziałam koloru ścian bo było ciemno,miał 2 piętra, balkon ogólnie mówiąc był ogromny jak dla jednej osoby.
-Jesteśmy na miejscu shawty.
Odpięłam pas i chwyciłam za klamkę chcąc wysiąść,wystraszyłam się jak nie mogłam otworzyć tych pieprzonych drzwi. Musiałam poczekać aż mój towarzysz z łaską otworzy te przeklęte drzwi od zewnątrz. Na samą myśl ,że byłam zamknięta w tym samochodzie z nim przeszły mnie ciarki. Gdy chciałam wysiąść podał mi rękę ,żeby mi pomóc,wywróciłam oczami i go zignorowałam. Wysiadłam i oparłam się o pojazd, patrzyłam jak Bieber się ode mnie oddala i idzie do domu, po chwili zorientował się ,że mu się przyglądam i obrócił się w moją stronę. Zmierzył mnie od góry do dołu na co ja przewróciłam oczami ,co go wkurzyło bo po chwili znalazł się koło mnie , chwycił mój podbródek tak abym na niego patrzyła.
-Nie pamiętasz już co Ci mówiłem ,jak masz się zachowywać w stosunku do mnie? - powiedział przez zaciśnięte zęby.
Znowu lekko przewróciłam oczami miałam nadzieję ,że tego nie zauważył. Ale się myliłam jeszcze bardziej ścisnął mój podbródek bardziej wściekły w skutek czego skrzywiłam się z bólu.
-Nie wywracaj na mnie oczami dziwko! Zrozumiałaś ? .
Nie mogłam się ruszyć ani nic powiedzieć więc lekko przytaknęłam.
-To dobrze, a teraz chodź za mną. - odepchnął mnie od siebie i ruszył w stronę domu. A ja stałam jak głupia i patrzyłam na niego , nie mogłam zrobić ani kroku ze strachu. Niby obiecywał ,że mnie nie zabiję ale skąd mam mieć tą pewność , zabił już kogoś dzisiaj więc jedno ciało w tą czy w tą różnicy mu nie zrobi. Nie miałam innego wyjścia tylko mu zaufać chociaż tego nie chcę.
-Idziesz ? - zapytał wkurzony.
Nie odpowiedziałam a on znowu zaczął się do mnie zbliżać ,straciłam kontrolę nad własnym ciałem i zaczęłam się lekko trząść ze strachu.
-Kurwa Olivia! Idziesz ze mną z własnej woli albo Ci pomogę ale to już nie będzie tak miło. Wybór należy do Ciebie.
Zastanawiałam się co zrobić a on już tracił cierpliwość i wkurzał się jeszcze bardziej, po dłuższej chwili nie widząc żadnej reakcji z mojej strony , podszedł do mnie i chciał mnie podnieść ale zdążyłam zrobić krok w tył.
-Dobra idę , powiedzmy ,że zmieniłam zdanie.
-Grzeczna dziewczynka.
-Super, idziemy czy będziemy tu tak stać ?
-Chodź ze mną skarbie
Przytaknęłam głową i zaczęłam iść za nim ,wchodząc do mieszkania miałam nadzieję ,że jesteśmy sami bo nie chcę zwracać na siebie uwagi. Wchodząc po schodach rozglądałam się po pomieszczeniu ,na ścianach znajdowały się zdjęcia. Po chwili Justin się zatrzymał i czekał aż dołączę do niego,po czym zaczął otwierać drzwi ,które znajdowały się przed nami. Weszłam do pokoju i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu ,lekko podskoczyłam jak trzasnął drzwiami. Jego pokój był dwa razy większy od mojego,na środku pokoju stało wielkie łóżko z czerwoną pościelą i czarną kołdrą. Ściany były koloru burgundowo-czarne, byłam pod wrażeniem ,nigdy bym nie pomyślała ,że on  może mieć taki ładny pokój.
-Podoba Ci się? -uśmiechnął się łobuzersko. Przegryzłam wargę i pokiwałam głową na tak. Zaśmiał się i podszedł do szafy wyjmując z niej T-shirt.
-Masz
-Dzięki, gdzie łazienka ?
-Tam- wskazał na drugie drzwi w swoim pokoju, więc ma własną łazienkę. Udałam się do niej i zakluczyłam drzwi ,upewniając się kilka razy czy są zamknięte zaczęłam się rozbierać. Szybko się wykąpałam ,wytarłam i ubrałam, zmyłam makijaż. Upewniając się ,ze dobrze wyglądam wyszłam z łazienki ,wchodząc do pokoju zauważyłam Justina siedzącego na łóżku w samych spodniach od dresu pokazując swoją seksowną klatę ,lekko przegryzłam wargę i usiadłam koło niego.
- Ładnie wyglądasz w mojej bluzce. -powiedział poruszając brwiami.
-Bieber !-powiedziałam rozbawionym głosem.
-To nie moja wina ,że jesteś jeszcze bardziej seksowna niż kiedyś ale nadal pociągająca.
Poczułam ,że moje poliki robią się czerwone ,a on widząc moją reakcję wybuchnął śmiechem ,spojrzałam na niego wzrokiem zabójcy ,a on próbował się opanować po chwili przestał się śmiać a ja poczułam ulgę.
-No nie wierze skarbie, znamy się tak długo a Ty się nadal mnie wstydzisz , przecież Cię już nago widziałem shawty i nie masz czego się wstydzić - mówiąc to lekko się śmiał.
- Daruj sobie ,jakbyś nie zauważył to było rok temu od tego czasu dużo się zmieniło i ja też się zmieniłam. Nie masz na co liczyć Bieber.
-No zobaczymy skarbie ,jeszcze będziesz błagać.
-Nie pochlebiaj sobie chłopcze, a teraz chciałabym pójść spać.
-No to się kładź na co czekasz
-A gdzie mam spać ?
-Na łóżku
-A Ty?
-Też na łóżku - powiedział i puścił do mnie oczko
-O nie , nie śpisz ze mną !
-Oj weź skończ kochanie
-Dobra niech Ci będzie ale to tylko dzisiaj nigdy więcej nie będę z Tobą spać w jednym łóżku.
Położyłam się a po chwili Justin do mnie dołączył ,odsunęłam się na koniec łóżka ale po kilku minutach poczułam ręce oplatające mnie dzięki czemu zostałam przesunięta plecami do jego klaty,chciałam się wyrwać ale nie miałam tyle siły, poddałam się i przybliżyłam się bliżej niego w skutek czego usłyszałam jak Bieber mruknął mi do ucha,zaśmiałam się pod nosem.
-Dobranoc Justin-powiedziałam ziewając
-Dobranoc skarbie.
 Było mi tak przyjemnie i ciepło w jego ramionach ,że nawet nie poczułam kiedy zasnęłam


No to mamy 4 rozdział , mam nadzieje ,że będzie wam się podobał.  Zostawicie komentarz ,żebym wiedziała ,że ktoś to czyta i nie piszę tego dla siebie.

Czytasz = komentujesz

1 komentarz: