niedziela, 15 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 9

Na moim łóżku siedział Matt. Nie Matthew, tylko ten dupek który pieprzył się z moją byłą przyjaciółką. Kiedy weszłam podniósł na mnie wzrok i leniwy uśmiech wpełznął mu na twarz.
- No słońce, przyszłaś w końcu. Ile można na Ciebie czekać? – zapytał.
- Po co tu przyszedłeś?
- A co, nie podoba Ci się, że odwiedził Cię Twój chłopak?
- Chłopak?! Chłopak?! Pieprzyłeś się z moją przyjaciółką popaprańcu! Myślisz, ze po tym jak was widziałam możesz spokojnie tutaj przychodzić?! Jeśli tak to jesteś w błędzie! Masz natychmiast wyjść inaczej zadzwonię na policję!
- Kochanie, spokojnie. Jaką policję, nawet nie masz przy sobie telefonu.
Szybko zorientowała się w jakiej jestem sytuacji i biegiem rzuciłam się w stronę drzwi. Szybko dobiegłam do łazienki i zamknęłam się w środku. Poczułam jak Matt uderzył o drzwi. Chwyciłam swoje spodnie i wyciągnęłam telefon. Nie myśląc długo wybrałam numer osoby która na pewno odbierze.
- Halo? – rzucił dobrze mi znany głos.
- Justin, proszę, pomóż mi!
- Gdzie jesteś?
- Green Street 175
- Już jadę.
Rozłączył się a ja skuliłam się w kącie łazienki. Czekałam, kiedy uświadomiłam sobie, że przecież tuż nad toaletą jest szyb wentylacyjny. Nie myśląc długo weszłam na muszlę i podciągnęłam się do niego. Przeczołgałam się do środka i czekałam. Byłam zadowolona ze swojej kryjówki. Nawet gdyby Matt wszedł do środka nigdy nie wpadnie na pomysł żeby mnie tu szukać. A ze swojego miejsca mogłam wszystko dokładnie widzieć i słyszeć. Nie minęło 10 minut kiedy usłyszałam krzyki na korytarzu. Dotarły do mnie pojedyncze słowa: spierdalaj… kim Ty jesteś…. Zabije Cię….. Musze przyznać, że na miejscu Matta bałabym się. Co ja gadam, sama się boję. Chociaż wiem, że Justin w tym momencie nic mi nie zrobi nie jestem pewna do czego mógłby się posunąć gdyby tylko chciał. Nagle zapadła cisza, a ja usłyszałam cichy głos zza drzwi.
- Olivia, to ja. Otwórz, on już poszedł.
Ostrożnie zeszłam z szybu i podeszłam do drzwi. Niepewnie je uchyliłam. Wzrok Justina zszokował mnie. Jego oczy wyrażały troskę. Czyżby się o mnie martwił? Wtuliłam się w niego, a on objął mnie ramionami.
- Czego on chciał? – wyszeptał mi do ucha.
- Nie wiem, kiedy weszłam on już tu czekał.
- Cieszę się, że zadzwoniłaś po mnie, ale skąd wiedziałaś, że przyjadę?
- Nie wiedziałam. Po prostu byłeś jedyną osobą która by sobie z nim poradziła.
Oderwałam się od niego i ruszyłam w stronę kuchni.
- Zjesz coś? Napijesz się czegoś?
- Możesz mi zrobić herbatę.
- Earl grey i dwie kostki cukru – powiedzieliśmy oboje jednocześnie. Justin uśmiechnął się.
- Pamiętasz? – zapytał.
- Tak jakoś mi to zostało w głowie. – zarumieniłam się.
Chłopak ruszył w stronę stołu a ja wlałam wodę do czajnika. Wyciągnęłam dwa kubki z szafki ciągle czując na sobie jego wzrok. Kiedy podniosłam kubki żeby zanieść je do stołu spojrzałam na niego i się potknęłam. Oczywiście trochę wrzątku wylało się na moje dłonie. Jego reakcja była natychmiastowa. Podbiegł do mnie i wyciągnął mi napój z rąk. Wytarłam dłonie w serwetkę i usiadłam na krześle po przeciwnej stronie stołu. Gdyby nie to, że uratował mnie przed Mattem najprawdopodobniej wywaliłabym go z domu. Chciałam być sama po tym co zrobił ten frajer dzisiaj. W końcu Justin przerwał ciszę.

- Wyjeżdżam na kilka dni.

3 komentarze: